czwartek, 31 maja 2018

Rozdział trzynasty

ZAPOMNIAŁAM TO TU WRZUCIĆ, PRZEPRASZAM!!!
Kompletnie zapomniałam o fakcie, że publikuję to opowiadanie też tutaj a nie tylko na wattpadzie ;-;
To nie powinno się więcej powtórzyć ^^"
________________________________

Po mieszkaniu rozległ się dźwięk towarzyszący przychodzącej wiadomości.
Shikamaru westchnął i odłożył sprawozdania na stolik do kawy, po czym sięgnął po swoją komórkę.

30-10-XXXX 23:01
Nadawca: Zastrzeżony

Jutro, Toshima.

Przeczytawszy wiadomość, detektyw uniósł brwi. Czyżby jakiś żart..?
Telefon zadrżał w jego dłoni, wydając ten sam dźwięk co wcześniej.

30-10-XXXX 23:06
Nadawca: Zastrzeżony

O świcie, tam gdzie słońce wschodzi najszybciej

Mężczyzna wpatrywał się w wiadomość tak długo, aż nadeszła kolejna.

30-10-XXXX 23:10
Nadawca: Zastrzeżony

Nie zabieraj ze sobą nikogo, a dostaniesz czego szukasz.

30-10-XXXX 23:11
Nadawca: Zastrzeżony

Więcej szans nie będzie.

Po tej wiadomości telefon umilkł całkowicie, a detektyw przeczytał wszystko jeszcze kilkukrotnie, po czym wstał z kanapy i udał się do sypialni po ładującego się tam laptopa.
Kiedy wrócił na wcześniej zajmowane miejsce, uruchomił przeglądarkę i po dłuższym namyśle wyszukał listę najwyższych budynków okręgu Toshima. Na pierwszym miejscu znajdował się Sunshine 60 w Ikebukuro.
Widząc tę nazwę, detektyw uniósł brwi i jeszcze raz przejrzał wiadomości. Kimkolwiek była osoba, która nawiązała z nim kontakt, chyba miała niezłe poczucie humoru, jeśli tak jak podejrzewał, chciała spotkać się z nim na "promieniu słońca" w czasie wschodu słońca.
A propos wczesnych godzin, Shikamaru z westchnieniem zamknął wieczko laptopa i podniósł się z kanapy.
Jeśli miał wstać o czwartej, lepiej żeby spróbował się przed tym zdrzemnąć.

Znalezienie parkingu w okolicy Sunshine 60, niezależnie od godziny graniczyłoby z cudem, więc Shikamaru skorzystał z taksówek i metro.
Przez całą drogę bawił się swoim telefonem, myśląc o wiadomości, którą uprzednio napisał i którą planował wysłać tuż przed wejściem w możliwą paszczę lwa na numer pewnej wiszącej mu przysługę agentki biura bezpieczeństwa*.
Udało mu się zebrać na dwie godziny snu, po tym jak do drugiej myślał nad słusznością swojej decyzji podążenia za poleceniami wysłanymi do niego poprzedniego dnia.
Sprawa morderstw stanęła w martwym punkcie po tym, jak jedna z dwojga podejrzanych rozpłynęła się jak w powietrzu tuż zanim możliwe było jej przesłuchanie.
Shikamaru był jednak niemal pewien, że żadne z rodzeństwa nie było odpowiedzialne za którekolwiek z zabójstw. Nie, kiedy na każdym miejscu zbrodni nie można było znaleźć żadnego śladu prócz znaku wskazującego dokładnie na tę dwójkę.
Jeśli miałby już coś zakładać, młody detektyw podejrzewał, że jakiś umiejętny wróg próbował ich wrobić.
Ale żeby udowodnić to założenie, musiał najpierw owego wroga odszukać, co w tej chwili graniczyło z cudem. Szczególnie jeśli nie zdecydowałby się spotkać z osobą, która wysłała mu dzień wcześniej wiadomość.
Wzdychając głęboko po raz dziesiąty odkąd wysiadł z metro, Shikamaru wysłał wcześniej przygotowaną wiadomość i schował telefon do kieszeni tuż przed tym, jak w windzie rozległ się dźwięk oznajmiający dotarcie na najwyższe dostępne dla niej piętro.
Korytarz, na który otwarły się metalowe drzwi był opustoszały, co (jako że budynek ów jest biurowcem, a większość pracowników zaczynała pracę o ósmej) niekoniecznie zaskoczyło mężczyznę.
Ostatnie drzwi prowadziły do przejścia przeciwpożarowego, które jednocześnie dawało dostęp do drzwi otwierającym się na dach. Owe drzwi były przymocowane do futryny za pomocą dużej kłódki, aktualnie otwartej i wiszącej na stalowym zawiasie. Widoczny też był zamek, umieszczony tuż pod klamką, jednak Shikamaru wątpił żeby w tej chwili drzwi były zakluczone.
To myśląc, mężczyzna wziął głęboki wdech i powoli wypuścił z płuc powietrze, po czym nacisnął klamkę i popchnął drzwi.
Pierwszą rzeczą, którą zaobserwował po wyjściu na dach, był silny wiatr, zmuszający do mocniejszego otulenia się płaszczem. Drugą była sylwetka zastygła w bezruchu blisko wschodniej krawędzi.
Sylwetka o znajomym kształcie.
- Akane?
Kobieta o długich płowych włosach zawiązanych w wysoki kitek (który aktualnie wirował na wietrze) spojrzała na detektywa z ciężką do odcyfrowania miną, kiedy ten stanął koło niej.
- Cieszy mnie, że nie przyszedłeś tu bez żadnego planu, - oznajmiła, unosząc znacząco rękę, trzymającą telefon komórkowy z otwartą świeżo przez niego wysłaną wiadomością.
Kiedy Shikamaru nie odpowiedział, westchnęła, chowając urządzenie do kieszeni, i przeniosła spojrzenie z powrotem na wschód, gdzie niebo nabierało aktualnie coraz żywszych kolorów.
- Zapewne wiesz już o istnieniu projektu Akatsuki, - zaczęła, po chwili milczenia - Przyszłam cię tu dzisiaj spotkać na prośbę ich lidera. Chciał żebym zaprowadziła cię do niego jeśli rzeczywiście pojawiłbyś się bez grupy policji.
Kiedy spojrzała ponownie w niego stronę i ich oczy się spotkały, na ustach kobiety zagościł lekki grymas.
- Sprawa, nad którą pracujesz nabrała nowych kolorów w dniu, kiedy zabójca ujawnił się naszej agentce. Chociaż nie zdradziła ona jego tożsamości, mamy co do niej pewne podejrzenia, które nadają jej wagę rządową.
Widząc zmianę w postawie Shikamaru, jak i chęć wtrącenia się przez niego do jej wypowiedzi, Akane szybko uniosła rękę żeby go uciszyć.
- Jednakże. Nie jestem tu po to, by kazać ci zaprzestać pracy nad rozwikłaniem tej zagadki. Chcę zaproponować współpracę, za cenę milczenia o projekcie Akatsuki i wszystkim, co będzie tego od tej chwili wymagało. Od razu dodam też, że jestem przekonana, że bez znajomości dokładnych powiązań Hiro i Hidana z możliwym sprawcą, nawet najlepszemu uczniowi Asumy nie udałoby się rozwikłać tej sprawy.
Kiedy kobieta zamilkła, Shikamaru jeszcze przez chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu.
- Czy w związku z tym nie powinniście być w stanie rozwiązać tej sprawy samemu?
Kobieta odwróciła swój wzrok w kierunku wschodu.
- Sytuacja w bazie nie pozwala nam poczynić konkretnych kroków w tym kierunku. Dużo łatwiej jest poprosić o pomoc kogoś z zewnątrz, komu brakuje tylko kilku dowodów.
Między dwójką ponownie zapadło milczenie, kiedy oboje skupili swoją uwagę na olbrzymiej kuli światła powoli wznoszącej się ponad budynki Ikebukuro.
Odwrócili się od niego dopiero wtedy kiedy słońce było na tyle wysoko, by porządnie razić po oczach.
- Nie każmy dłużej czekać twojemu znajomemu, - powiedział wtedy Shikamaru, kiwając głową w stronę drzwi prowadzących z powrotem do wnętrza budynku.
Na ustach kobiety zakwitł lekki uśmiech.
- Oczywiście.

*Keishicho-koanbu - Biuro Bezpieczeństwa Tokijskiego Stołecznego Departamentu Policji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz