ZAPOMNIAŁAM TO TU WRZUCIĆ, PRZEPRASZAM!!!
Kompletnie zapomniałam o fakcie, że publikuję to opowiadanie też tutaj a nie tylko na wattpadzie ;-;
To nie powinno się więcej powtórzyć ^^"
Kompletnie zapomniałam o fakcie, że publikuję to opowiadanie też tutaj a nie tylko na wattpadzie ;-;
To nie powinno się więcej powtórzyć ^^"
________________________________
Po mieszkaniu rozległ się dźwięk towarzyszący
przychodzącej wiadomości.
Shikamaru westchnął i odłożył sprawozdania na stolik
do kawy, po czym sięgnął po swoją komórkę.
30-10-XXXX
23:01
Nadawca:
Zastrzeżony
Jutro, Toshima.
Przeczytawszy wiadomość, detektyw uniósł brwi. Czyżby
jakiś żart..?
Telefon zadrżał w jego dłoni, wydając ten sam dźwięk
co wcześniej.
30-10-XXXX
23:06
Nadawca:
Zastrzeżony
O świcie, tam
gdzie słońce wschodzi najszybciej
Mężczyzna wpatrywał się w wiadomość tak długo, aż
nadeszła kolejna.
30-10-XXXX
23:10
Nadawca:
Zastrzeżony
Nie zabieraj ze
sobą nikogo, a dostaniesz czego szukasz.
30-10-XXXX
23:11
Nadawca:
Zastrzeżony
Więcej szans
nie będzie.
Po tej wiadomości telefon umilkł całkowicie, a
detektyw przeczytał wszystko jeszcze kilkukrotnie, po czym wstał z kanapy i
udał się do sypialni po ładującego się tam laptopa.
Kiedy wrócił na wcześniej zajmowane miejsce, uruchomił
przeglądarkę i po dłuższym namyśle wyszukał listę najwyższych budynków okręgu
Toshima. Na pierwszym miejscu znajdował się Sunshine 60 w Ikebukuro.
Widząc tę nazwę, detektyw uniósł brwi i jeszcze raz
przejrzał wiadomości. Kimkolwiek była osoba, która nawiązała z nim kontakt,
chyba miała niezłe poczucie humoru, jeśli tak jak podejrzewał, chciała spotkać
się z nim na "promieniu słońca" w czasie wschodu słońca.
A propos wczesnych godzin, Shikamaru z westchnieniem
zamknął wieczko laptopa i podniósł się z kanapy.
Jeśli miał wstać o czwartej, lepiej żeby spróbował się
przed tym zdrzemnąć.
Znalezienie parkingu w okolicy Sunshine 60,
niezależnie od godziny graniczyłoby z cudem, więc Shikamaru skorzystał z
taksówek i metro.
Przez całą drogę bawił się swoim telefonem, myśląc o
wiadomości, którą uprzednio napisał i którą planował wysłać tuż przed wejściem
w możliwą paszczę lwa na numer pewnej wiszącej mu przysługę agentki biura
bezpieczeństwa*.
Udało mu się zebrać na dwie godziny snu, po tym jak do
drugiej myślał nad słusznością swojej decyzji podążenia za poleceniami
wysłanymi do niego poprzedniego dnia.
Sprawa morderstw stanęła w martwym punkcie po tym, jak
jedna z dwojga podejrzanych rozpłynęła się jak w powietrzu tuż zanim możliwe
było jej przesłuchanie.
Shikamaru był jednak niemal pewien, że żadne z
rodzeństwa nie było odpowiedzialne za którekolwiek z zabójstw. Nie, kiedy na
każdym miejscu zbrodni nie można było znaleźć żadnego śladu prócz znaku
wskazującego dokładnie na tę dwójkę.
Jeśli miałby już coś zakładać, młody detektyw
podejrzewał, że jakiś umiejętny wróg próbował ich wrobić.
Ale żeby udowodnić to założenie, musiał najpierw owego
wroga odszukać, co w tej chwili graniczyło z cudem. Szczególnie jeśli nie
zdecydowałby się spotkać z osobą, która wysłała mu dzień wcześniej wiadomość.
Wzdychając głęboko po raz dziesiąty odkąd wysiadł z
metro, Shikamaru wysłał wcześniej przygotowaną wiadomość i schował telefon do
kieszeni tuż przed tym, jak w windzie rozległ się dźwięk oznajmiający dotarcie
na najwyższe dostępne dla niej piętro.
Korytarz, na który otwarły się metalowe drzwi był
opustoszały, co (jako że budynek ów jest biurowcem, a większość pracowników
zaczynała pracę o ósmej) niekoniecznie zaskoczyło mężczyznę.
Ostatnie drzwi prowadziły do przejścia
przeciwpożarowego, które jednocześnie dawało dostęp do drzwi otwierającym się
na dach. Owe drzwi były przymocowane do futryny za pomocą dużej kłódki,
aktualnie otwartej i wiszącej na stalowym zawiasie. Widoczny też był zamek,
umieszczony tuż pod klamką, jednak Shikamaru wątpił żeby w tej chwili drzwi
były zakluczone.
To myśląc, mężczyzna wziął głęboki wdech i powoli
wypuścił z płuc powietrze, po czym nacisnął klamkę i popchnął drzwi.
Pierwszą rzeczą, którą zaobserwował po wyjściu na
dach, był silny wiatr, zmuszający do mocniejszego otulenia się płaszczem. Drugą
była sylwetka zastygła w bezruchu blisko wschodniej krawędzi.
Sylwetka o znajomym kształcie.
- Akane?
Kobieta o długich płowych włosach zawiązanych w wysoki
kitek (który aktualnie wirował na wietrze) spojrzała na detektywa z ciężką do
odcyfrowania miną, kiedy ten stanął koło niej.
- Cieszy mnie, że nie przyszedłeś tu bez żadnego
planu, - oznajmiła, unosząc znacząco rękę, trzymającą telefon komórkowy z
otwartą świeżo przez niego wysłaną wiadomością.
Kiedy Shikamaru nie odpowiedział, westchnęła, chowając
urządzenie do kieszeni, i przeniosła spojrzenie z powrotem na wschód, gdzie
niebo nabierało aktualnie coraz żywszych kolorów.
- Zapewne wiesz już o istnieniu projektu Akatsuki, -
zaczęła, po chwili milczenia - Przyszłam cię tu dzisiaj spotkać na prośbę ich
lidera. Chciał żebym zaprowadziła cię do niego jeśli rzeczywiście pojawiłbyś
się bez grupy policji.
Kiedy spojrzała ponownie w niego stronę i ich oczy się
spotkały, na ustach kobiety zagościł lekki grymas.
- Sprawa, nad którą pracujesz nabrała nowych kolorów w
dniu, kiedy zabójca ujawnił się naszej agentce. Chociaż nie zdradziła ona jego
tożsamości, mamy co do niej pewne podejrzenia, które nadają jej wagę rządową.
Widząc zmianę w postawie Shikamaru, jak i chęć
wtrącenia się przez niego do jej wypowiedzi, Akane szybko uniosła rękę żeby go
uciszyć.
- Jednakże. Nie jestem tu po to, by kazać ci
zaprzestać pracy nad rozwikłaniem tej zagadki. Chcę zaproponować współpracę, za
cenę milczenia o projekcie Akatsuki i wszystkim, co będzie tego od tej chwili
wymagało. Od razu dodam też, że jestem przekonana, że bez znajomości dokładnych
powiązań Hiro i Hidana z możliwym sprawcą, nawet najlepszemu uczniowi Asumy nie
udałoby się rozwikłać tej sprawy.
Kiedy kobieta zamilkła, Shikamaru jeszcze przez chwilę
wpatrywał się w nią w milczeniu.
- Czy w związku z tym nie powinniście być w stanie rozwiązać
tej sprawy samemu?
Kobieta odwróciła swój wzrok w kierunku wschodu.
- Sytuacja w bazie nie pozwala nam poczynić
konkretnych kroków w tym kierunku. Dużo łatwiej jest poprosić o pomoc kogoś z
zewnątrz, komu brakuje tylko kilku dowodów.
Między dwójką ponownie zapadło milczenie, kiedy oboje
skupili swoją uwagę na olbrzymiej kuli światła powoli wznoszącej się ponad
budynki Ikebukuro.
Odwrócili się od niego dopiero wtedy kiedy słońce było
na tyle wysoko, by porządnie razić po oczach.
- Nie każmy dłużej czekać twojemu znajomemu, -
powiedział wtedy Shikamaru, kiwając głową w stronę drzwi prowadzących z
powrotem do wnętrza budynku.
Na ustach kobiety zakwitł lekki uśmiech.
- Oczywiście.
*Keishicho-koanbu
- Biuro Bezpieczeństwa Tokijskiego Stołecznego Departamentu Policji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz