Temari oparła brodę na pięści.
- Dobra. Do czego doszedłeś? - zapytała.
Shikamaru westchnął, kciukiem i palcem wskazującym masując podstawę
nosa.
- Ofiar nie łączyło dosłownie nic. Żadne pokrewieństwo, brak
wspólnych kontaktów, inne prace, zarobki, tryby życia, zainteresowania. Nie
znali się nawzajem. - Nara przeczesał włosy - Nawet tu nie ma tropu. - mruknął.
- Mówiłam, że to nie będzie proste. - odpowiedziała no
Sabaku.
- A czy ci w tym zaprzeczyłem..? - westchnął Nara - A ty coś
masz..?
Temari pokręciła głową.
- Kompletnie nic. - odpowiedziała z nieukrywaną irytacją - Żadnych
nawet najmniejszych poszlak. Ten morderca jest geniuszem w zacieraniu po sobie
śladów. Jedyna rzecz, którą można by uznać za jakąś poszlakę to ten symbol, ale
nie mogę sobie przypomnieć, gdzie go wcześniej widziałam. - kobieta rozmasowała
skronie, a jej partner uniósł brew.
- A gdzieś go widziałaś? - zapytał.
No Sabaku pokiwała głową.
- Ale nie mogę wpaść na to, gdzie. - odpowiedziała.
W tym samym momencie do lokalu, w którym siedziała para
detektywów, weszła białowłosa dwójka.
- Może mijałaś na ulicy kogoś, kto ten symbol nosił..? -
zaproponował Shikamaru.
- Nie. - Temari pokręciła głową - Wydaje mi się, że
widziałam go wręcz zbyt często.
- Siemka, Temcia!
No Sabaku podskoczyła, gdy jej białowłosa przyjaciółka
klepnęła ją po karku.
- H-Hiro. - blondynka rozmasowała uderzone miejsce - Kiedy
ty się nauczysz, żeby nie witać mnie w taki sposób?
Błękitnooka zignorowała pytanie blondynki i zmiażdżyła ją w
uścisku.
- Ne, Temcia. - zaczęła - To twój chłopak? - wskazała na
kompletnie zbitego z tropu bruneta.
- Nie. Współpracownik. - odpowiedziała zirytowana no Sabaku
- I aktualnie jesteśmy w pracy.
Hiro zrozumiała aluzję i puściła przyjaciółkę, po czym z
rękami u góry się wycofała.
- Jaaasne. Już wam nie przeszkadzam… - odwróciła się w
stronę, w którą wcześniej szła - Oy, Hidan! Zaczekałbyś chociaż! - krzyknęła,
ruszając za swoim towarzyszem.
Przez chwilę dwoje detektywów patrzyło, jak Hiro wskakuje
dużo wyższemu od siebie białowłosemu mężczyźnie na plecy i prawie go przewraca,
a później dwójka zaczyna się kłócić.
- To ona ogrywa cię w Shōgi i Go? - zapytał nagle Shikamaru,
wskazując na drącą się parkę.
- Nie waż się tego komentować. - mruknęła zirytowana Temari,
a jej partner uniósł ręce w obronnym geście.
Popołudniu następnego dnia dwójka detektywów została wezwana
na komisariat policji.
- Coś się stało? - zapytał Shikamaru od razu, jak wszedł do
gabinetu Chōji΄ego,
widząc ponurą minę przyjaciela.
Akimichi westchnął i położył Narze dłoń na ramieniu.
- Asuma nie żyje.
Zanim Temari, która dotarła na miejsce jako druga, zdążyła
zapytać, co się stało, że jej partner przechodzi załamanie nerwowe, Chōji wyszedł
z gabinetu, ciągnąc ją za sobą do korytarza, po czym zamknął przeszklone drzwi.
- Dajmy mu trochę czasu na dojście do siebie. - powiedział
szatyn.
- Co się stało? - zapytała Temari.
Chōji przez chwilę milczał.
- Nie żyje Asuma Sarutobi. - powiedział - Był przybranym
wujkiem Shikamaru i moim, ale co ważniejsze mentorem i przyjacielem Shikamaru.
- TEN Asuma Sarutobi? - gdy szatyn przytaknął, kobieta
spojrzała przez szkło na bruneta, siedzącego w rogu pokoju, z twarzą ukrytą w
dłoniach - Chyba nie chcesz powiedzieć, że zrobiła to ta sama osoba, której
szukamy..? - zapytała no Sabaku po dłuższej chwili, a Akimichi pokiwał w
odpowiedzi głową.
- Niestety muszę. - odparł.
Temari westchnęła i minęła komendanta, po czym weszła do
jego gabinetu. Szatyn nie poszedł za nią, niepewny co ta chce zrobić.
Kobieta kucnęła przed swoim partnerem i zmusiła go, żeby
odsłonił twarz.
„Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę płaczącego
faceta.” Pomyślała, kładąc dłonie na ramionach Nary.
- Weź sobie wolne. Ja się tym zajmę. - powiedziała i wstała
- I żadnych ale. - dodała głosem nieznoszącym sprzeciwu, widząc, że jej
partner, chce coś powiedzieć, po czym bez słowa wyszła z pomieszczenia.
- Gdzie to się stało? - zapytała komendanta, gdy zamknęła za
sobą drzwi. Przez cały czas czuła na sobie spojrzenie Nary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz