Temari próbowała uwolnić się od srebrnej taśmy, wiążącej jej
nogi i ręce, i niepozwalającej jej mówić. Ból w złamanym nadgarstku bynajmniej
jej w tym nie pomagał.
- Przestań się szarpać, albo potraktuję cię tak samo, jak tą
cholerną Hiro. - powiedział mężczyzna z wcześniej, który teraz prowadził
samochód.
No Sabaku na samo wspomnienie, jak jej przyjaciółka osuwała
się po ścianie, zrobiło się słabo, a w jej gardle urosła gula.
„Idiotka ze mnie.” Pomyślała. „Gdybym była bardziej uważna,
nic z tego nie miałoby miejsca.”
Szarpnęło lekko i zgasł silnik samochodu.
Temari irytował fakt, że przez opaskę na oczach nie mogła
nic zobaczyć, kiedy mężczyzna przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył przed
siebie.
Minęła długa chwila, aż w końcu się zatrzymał i niezbyt
delikatnie posadził kobietę na ziemi. Chwilę później dało się słyszeć, jak
zamykają się drzwi.
No Sabaku z frustracją szarpnęła więzy, ale od razu tego
pożałowała, gdy opuchnięty nadgarstek wybuchnął ogłuszającym bólem.
W tym samym momencie drzwi otworzyły się znowu i ktoś wszedł
do pomieszczenia.
Opaska została zdjęta z oczu kobiety.
- Chyba trochę przesadziłeś. - słowa jednej ze stojącej nad
nią osób dochodziły do Temari, jakby ta była pod wodą.
- Nie miałem wpływu na wydarzenia. - odpowiedział drugi z
mężczyzn. Po dłuższej chwili no Sabaku rozpoznała w nim swojego porywacza - Po
pierwsze, zmieniłeś plany, a po drugie: ta mała mnie zaskoczyła.
- Cóż… - pierwszy z rozmówców westchnął - Miło będzie
popatrzeć, jak ta banda niedorozwojów miota się po kątach. - stwierdził. W jego
głosie dało się wyczuć uśmiech - Gdybyś ją zabił, zabawa byłaby już skończona. A tak, musimy zmienić strategię.
Mężczyzna ten przykucnął i zerwał taśmę z ust Temari.
Z tak bliskiej odległości, mimo rozmazanego przez ból i łzy
wzroku, kobieta dostrzegła jego nadzwyczaj bladą skórę i dziwne oczy
niezwykłego koloru, świecące w ciemności.
- Panowie z policji..? - zapytała wysoka kobieta o długich
czarnych włosach i białych oczach.
Pulchny szatyn skinął w odpowiedzi głową.
- Komendant Chōji Akimichi. - przedstawił się, podając
rozmówczyni rękę - A to pani porucznik Ino Yamanaka i moi ludzie Kiba Inuzuka,
Naruto Uzumaki, Sasuke Uchiha, oraz detektyw Shikamaru Nara. - wyliczył
mężczyzna, wskazując po kolei swoich towarzyszy.
- Hinata Hyuuga, anestezjolog. - odpowiedziała brunetka, a jej
rozmówca skinął głową.
- Rozumiem, że przyszła pani powiadomić nas o stanie
kobiety, z powodu której wezwaliśmy ambulans.
Hinata pokiwała głową.
- Wcześniej jednak chciałabym się dowiedzieć, czy mają
państwo związany z nią jakiś interes…
Tym razem odpowiedział Shikamaru.
- Owszem. Muszę z nią porozmawiać najszybciej, jak to tylko możliwe.
Hyuuga wyraźnie sposępniała.
- Niestety nie nastąpi to szybko. - odparła - Jest w ciężkim
stanie: utraciła dużo krwi, a w jej organizmie znajdowała się silna trucizna. Nie
sądzę, żeby szybko wybudziła się ze śpiączki.
Komendant i detektyw westchnęli w tym samym momencie.
- Dziękujemy za pomoc. - powiedział Shikamaru.
Hinata skinęła głową.
- Jeśli sobie państwo życzą, możemy powiadomić was, kiedy
pacjentka się wybudzi. - powiedziała.
Nara podał jej wizytówkę.
- Może pani dzwonić o każdej porze dnia i nocy. - oznajmił -
W tej sprawie nie można czekać.
Hyuuga pożegnała się z przedstawicielami prawa i szybkim
krokiem oddaliła w stronę, z której przyszła.
- Cierpię na niedobór informacji… - jęknął Shikamaru,
masując podstawę nosa kciukiem i palcem wskazującym, a Chōji poklepał go po
ramieniu.
- Każdy kiedyś popełnia błędy. - powiedział - Ten morderca
też musi.
Detektyw westchnął i ruszył za policjantami ku automatycznym
drzwiom, prowadzącym na zewnątrz szpitala.
Troje przedstawicieli prawa szło szybko korytarzem szpitala,
a za nimi truchtała podburzona pielęgniarka.
Mijająca ich para - czarnowłosa kobieta i czerwonowłosy
mężczyzna - obejrzeli się na tą scenę z ciekawością.
- Niech państwo zaczekają, aż pacjentka będzie w stanie
odpowiadać na pytania. - mówiła pielęgniarka - To cud, że tak szybko wybudziła
się ze śpiączki! Nie można nadwerężać jej w takim stanie…
Detektyw bez słów otworzył drzwi pokoju szpitalnego i wszedł
do środka, a za nim policjanci w towarzystwie zdenerwowanej pielęgniarki.
Cała czwórka jak jeden mąż stanęła wryta.
- A gdzie się podziała pacjentka?! - spanikowana
pielęgniarka w ciągu kilku minut przerzuciła pokój i przyłączoną do niego
łazienkę do góry nogami.
W tym samym czasie detektyw podniósł kartkę, która spadła z
poduszki, gdy pracownica szpitala ją podrzuciła.
[i]Wybaczcie, że w
takim momencie, ale pożyczam Hiro.[/i]
Shikamaru zgniótł w dłoni kartkę.
Nikt nic nie powiedział, a jedyne źródło ruchu w pokoju,
stanowiła spanikowana pielęgniarka i łopocąca biała firana, zawieszona w
otwartym oknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz