Temari usiadła na przednim siedzeniu pasażera samochodu
policyjnego.
Nadal nie mogła uwierzyć w to, co właśnie zobaczyła - Nieuchwytny
morderca rozprawił się z jednym z najlepszych detektywów i agentów w historii
japońskiego wywiadu, nie pozostawiając po sobie nawet pojedynczego śladu.
No Sabaku przeszukała dokładnie całe mieszkanie ofiary w
poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki, chociażby od zamordowanego mężczyzny -
nie znalazła jednak żadnej przedśmiertnej wiadomości, czy tajemniczego kodu.
Jedynym szczęściem w tym wydarzeniu był fakt, że żona i syn
mężczyzny nie byli wtedy akurat w domu.
Temari ziewnęła i spojrzała na niebo. Słońce wzeszło dwie
godziny temu, a jesień już się powoli kończyła.
Praca zajęła no Sabaku końcówkę poprzedniego dnia i całą
noc. Kobieta dopiero teraz poczuła związane z tym zmęczenie i senność.
W ponurym milczeniu obserwowała jak za oknem samochodu przesuwały
się budynki i dopiero gdy kierujący wozem policjant położył jej dłoń na
ramieniu, zorientowała się, że stoją.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział mężczyzna, a kobieta
skinęła głową i wyszła z pojazdu.
Przez chwilę patrzyła, za odjeżdżającym wozem policyjnym, po
czym z westchnieniem weszła po schodach i nacisnęła dzwonek.
Drzwi otworzyły się dopiero po minucie.
- Temari? - zdziwił się Shikamaru, a kobieta uśmiechnęła się
lekko.
- Myślisz, że to zły moment na odwiedziny? - zapytała no
Sabaku.
- Nie, skądże… - Nara przesunął się i gestem zaprosił współpracowniczkę
do środka.
- Spałeś wogóle? - zapytała Temari, gdy Shikamaru zamykał
drzwi.
Brunet nie odpowiedział i blondynka westchnęła.
- Nie ważne. - mruknęła.
- Czegoś potrzebujesz..? - zapytał Nara, gestem pokazując
kobiecie, żeby za nim poszła, a no Sabaku pokręciła głową.
- Po prostu stwierdziłam, że chcę cię odwiedzić. - odparła,
wzruszając ramionami.
- W celu..?
Temari drgnęła powieka.
- Próbuję być miła, więc mi w tym nie przeszkadzaj. - warknęła,
a Shikamaru posłał jej zmęczony uśmiech.
- Proszę szanowną panią o wybaczenie. - odpowiedział.
- Pozbądź się tej ironii w głosie, to ci wybaczę. - mruknęła
Temari.
Minął tydzień i nie nastąpiły żadne postępy w sprawie.
Temari za to (po wielu namowach) zgodziła się zagrać w Shōgi
z Shikamaru i tak jak przewidziała - przegrała. Z kretesem.
- Jak to możliwe, że zawsze kiedy z kimś gram, przegrywam..?
- jęknęła no Sabaku, a jej partner się roześmiał.
- Zbyt szybko podejmujesz decyzje. - odpowiedział, a
kobiecie drgnęła brew.
- Mówisz tak samo, jak Hiro. - mruknęła zirytowana, a Nara
znów się roześmiał.
- Zna się na rzeczy. - stwierdził, za co oberwał z otwartej
dłoni w tył głowy.
- Mógłbyś zaprzeczyć. - mruknęła niezadowolona Temari, kiedy
Shikamaru masował uderzone miejsce.
- Jak to możliwe, że kobieta ma tyle siły? - jęknął.
- Chcesz jeszcze raz oberwać? - spytała no Sabaku, unosząc
rękę tak, jakby chciała powtórzyć gest.
- Nie… - Nara uniósł ręce w obronnym geście - Chyba spasuję.
Temari przez chwilę mierzyła go groźnie wzrokiem, po czym
parsknęła śmiechem.
- Nie mówiłam na poważnie. - wytknęła język, po czym wstała
i się przeciągnęła - No dobra. Przegrałam zakład, więc gadaj, czego chcesz.
Shikamaru przez chwilę milczał i się namyślał.
- No..? - no Sabaku go popędziła i Nara westchnął.
- W takim razie chcę… - uśmiechnął się lekko - …żebyśmy
któregoś wieczoru wybrali się wspólnie na kolację. - odpowiedział - Kiedy masz
wolne? Ja stawiam.
Temari odpowiedziała uśmiechem.
- Może być nawet jutro. - odparła.
- To przyjadę po ciebie o wpół do siódmej.
Fajno, fajno :3
OdpowiedzUsuńTylko kończysz w złym miejscu, bo kiedy coś ciekawego się dzieje to jest koniec rozdziału -,- Ciekawość mnie zżera xD
Nie martw się :3
UsuńPostaram się wrzucać nowe rozdziały często, tak żeby nie było między nimi zbyt długich przerw ^^